Obojętność

Posted by root in Poezja - (Możliwość komentowania Obojętność została wyłączona)

Ptaki wolne nad łąką
jest mi to równie obojętne
i góry niezdobyte
horyzont daleki
i statek co umiera
podczas burzy
jest mi to równie obojętne
twarze
na które czekam
bo mogę w nich
znaleźć ciebie
jest mi to równie obojętne
a teraz patrzę na twój balkon
dom ciepły
gdy ciebie nie ma blisko
jest mi to wszystko równie obojętne.

Vincent

Posted by root in Poezja - (1 Comments)

Vincent dzisiaj
niczego już nie namaluje
ta staruszka schizofrenia
z którą jest od dawna
macza palce
w jego farbach
zabiera go w podróż
między niebem a piekłem
suszy palety
i łamie pędzle

ale oto nadejdzie
dzień następny
zagoi się ucho
i powstaną słoneczniki
tylko dzisiaj Vincent
niczego już nie namaluje

Moje filmy

Posted by root in Filmy - (Możliwość komentowania Moje filmy została wyłączona)

W przygotowaniu…

Banda anorektyków

Posted by root in Proza - (Możliwość komentowania Banda anorektyków została wyłączona)

Sylwia weszła do supermarketu. Przy tej czynności musiała wielokrotnie dostrajać się i adaptować do mikroklimatu sklepu, odłożyć na bok problemy, aby całą energię zużytkować na poszukiwanie towarów. Ta gimnastyka mogła trwać bez końca, tak jak bez końca ciągnęły się rzędy półek po ulubionym dziale. Ale najpierw musiała przebrnąć przez kilka niezbędnych etapów. Po pierwsze otworzyła szafkę, w której miała spocząć damska torebka, spinka do włosów i  broszka. Zawsze tak robiła – jak przy pójściu do łóżka, jakby przepisy tego kategorycznie wymagały. Po drugie: przyszykowała pieniądze, listę zakupów oraz telefon komórkowy na wszelki wypadek. Po trzecie włożyła 2 złote do zamka i odblokowała wózek. Z nim to właśnie weszła na dział proszków, minęła wody mineralne, alkohole i skierowała się do… No właśnie trzeba powiedzieć, że Sylwia lubiła słodycze. Dlatego zatrzymała się w cukrowej świątyni. Zaczęła wrzucać ulubione produkty. Najpierw czekolady, orzechowe – niemieckie, z rodzynkami – polskie, Lindy – mocno kakaowe, 90%, delicje szampańskie duże i mini, różnego rodzaju batony; Snikersy, Merci,  Rafaello, pierniki, wafle z nadzieniem truskawkowym, Skittelsy i M&M- sy, ptasie i alpejskie mleczka. Z całym tym towarem zaparkowała wózek przy kasie.

Tymczasem, gdzieś na przedmieściach Olsztyna, zebrała się Banda Anorektyków. Oni nie znosili słodyczy i gardzili wszelkimi smakołykami. Propagowali nietuczące jedzenie, a czasami nawet rezygnowali ze śniadania i kolacji na rzecz jednego posiłku – obiadu. Grupa nie zamierzała akceptować nikogo z nadwagą, niczym pod groźbą niepisanego prawa. To była swego rodzaju nadpobudliwość granicząca wręcz z agresją skierowana przeciwko grubasom. Wszelkie przytwarde bicepsy, klatki piersiowe, uda wywoływały u nich napady złości. Owszem, stawiali na wykształcenie, ale każdy członek bandy mógł zataić przed resztą swoją drogę edukacji. To nie było najważniejsze. Dopiero ich nadmierna chudość miała wyrażać poglądy, symbolizować sprzeciw wobec wszechogarniającej konsumpcji. Szefem bandy był Tom, chudy jak patyk. Pewnego razu Tom powiedział:

– Dzisiaj w nasze szeregi wstępuje nowy gość – Ronald – tu Tom zawiesi głos, a potem mówił dalej – Aby stać się członkiem Bandy Anorektyków zostanie zważony tak, aby odpowiadał wadze, a później musi wyszydzić grubą babę.

I tak oto Ronald stanął na wadze. Pokazała 59 kg przy wzroście 177 cm. Tak, mieścił się w surowych kryteriach Bandy. Właściwie Ronald  nie obawiał się testu wagi. Nie był jednak pewien czy wyjdzie mu test wyszydzenia.

Miało ziścić się jego marzenie. Jakby nie było, otrzymał ofertę od zorganizowanej grupy. Zawsze gorliwie tego pragnął. On, największy pokraka w szkole, aresztowany za nie popełnione kradzieże, usypiający po jednym piwie nie był typem prześmiewcy. Jego największą bronią pozostawał „napuszony język” daleki od kpiarstwa. A teraz znowu nikt nie mógł go poratować. Musiał stanąć oko w oko z nieznajomą grubą babą.

Adam i Ewa

Posted by root in Poezja - (Możliwość komentowania Adam i Ewa została wyłączona)

Chciałbym byśmy pozostali na świecie sami
jak Adam i Ewa
ale jeszcze przed grzechem
wierni i czyści

i tak w raju
kochalibyśmy się nadzy
a Bóg byłby szczęśliwy
i ciepły
i nie wzięlibyśmy złego jabłka
i wszystko stałoby się inaczej
cała historia
przyszłość i dalsza przyszłość
na wieki
na zawsze
teraz i później

tak sobie myślę niewinnie
dopóki przez uchylone drzwi nie wejdzie
czarny książę – Los
i uderzy mnie z tyłu
mocno niespodziewanie
i rzeczy wrócą na swoje miejsce
i stanie się tak jak jest
nie w wyobraźni
ale naprawdę.

Stworzenie świata

Posted by root in Poezja - (Możliwość komentowania Stworzenie świata została wyłączona)

Gdy słońce wzniesie się
ponad horyzont
zaczynam kształtować
swoją rzeczywistość
ustawiam dom
a potem pokój
i zapraszam moich gości
Beethoven pokazuje mi swoje symfonie
a Michał Anioł studia anatomii
Szekspir szkice nowego dramatu
da Vinci obrazy które nie mają skazy
rozmawiamy o sztuce
długo i z pasją
aż zmierzch nas zastanie
i nakaże zasnąć.

Symfonia

Posted by root in Poezja - (Możliwość komentowania Symfonia została wyłączona)

Gdy tęsknota mnie ogarnie
i trudno mi wybrać drogę
biorę pióro
którym piszę symfonię
mocną jak stal rycerza
piękną jak śpiew anioła

idę w głąb
poznaję nowe światy
i nieskończone przestrzenie
i większe mam doznania
niż po narkotyku
po winie czerwonym
albo tabletce na sen długi

to co mnie uwalnia i upaja
to dźwięki napisane
których nie widzę końca
które płyną wciąż dalej

i oto nucę melodie
zapamiętale
niech trwa wiecznie
albo wcale.